Każdego
dnia siedząc przed telewizorem przecieram oczy ze zdumienia.
Patrzę i rumienię się sam przed sobą ze wstydu. Jak to możliwe,
że naród mógł być tak głupi, jak to możliwe, że ja byłem tak
głupi!
Biję się w piersi! Przyznaję się, że gdzieś tam głęboko w
duszy wierzyłem w IV Rzeczpospolitą. Hasło nie grzeszy polotem,
typowy przykład socjotechniki politycznej. Ale czego się wymaga
od sloganów - przecież właśnie tego, by dały się wmłotkować
w łepetyny ciemnej masy. Zatem mniejsza o nazwę. Tu, wydawało
mi się, chodziło o coś innego. W głębi duszy wierzyłem w naprawę
państwa, w walkę z korupcją, a nawet (Boże, jak mi wstyd)
w etyczną odnowę życia publicznego w Polsce.
Ciągle zastanawiam się jednak, czy najwięksi głosiciele IV
RP sami wierzyli w to co mówili. No bo co może być usprawiedliwieniem
dla szukania poparcia u Leppera? To, że "w Platformie
są złodzieje"? A z kim radni PiS-u upychają uchwały w
Warszawie? Z wyrzuconymi z Platformy reliktami tzw. "układu
warszawskiego". Patrzę w ten cholerny telewizor i od
miesięcy nie mogę zrozumieć, jak PiS chce zdobywać poparcie
dla swoich ustaw. Dla mnie samo paktowanie z Samoobroną jest
kompromitacją. Dno totalne. Gdyby ktokolwiek od Leppera znalazł
się w rządzie, to bez przesady można powiedzieć, że byłaby
to hańba. Takim ludziom nie podaje się ręki - pomijam parlamentarną
kurtuazję; to przecież zwykła hołota. To może LPR? Ja rozumiem,
że niejednemu pisowcowi blisko do Giertycha, ale on nie jest
w stanie zapewnić większości. Więc jeszcze PSL. Tu wojewoda,
tam ministerstwo, i ludowcy są w kieszeni. Tylko czy ktokolwiek
jeszcze ich poważnie traktuje?
W tym miejscu nastąpi odkrycie Ameryki. Jest jeszcze PO. Gapię
się w telewizor i czuje się jak debil. Niech mi ktoś wreszcie
wytłumaczy, do ciężkiej cholery, dlaczego nie mogą się ze
sobą dogadać?! Czy dlatego, że ktoś tam z PO, zdaniem Kaczyńskiego,
coś nakradł? To go, psia krew, zamknijcie! A może dlatego,
że wicepremier Rokita zakasowałby medialnie Kaczyńskiego,
Gosiewskiego i Cymańskiego razem wziętych? Ile tygodni trzeba
będzie jeszcze patrzeć na bezproduktywne wierzgania mentalnie
skarłowaciałych polityków niezdolnych do podzielenia się władzą?
To co się dzieje przypomina mi harce nad montowaniem koalicji
w 1997 roku. Wtedy targowano się zapamiętale o stanowisko
premiera i wicepremiera. Żenujący spektakl trwał kilka tygodni.
To i tak krócej niż teraz. Potem notowania AWS pikowały. Gdy
dziś widzę w moim telewizorze jednego pajaca, który mówi o
"pakcie stabilizacyjnym" i dodaje, że podpisanie
tego paktu będzie bardzo uroczyste - to chce mi się na przemian
śmiać i płakać. To poziom przedszkola. Tak samo zresztą jak
"pakt o nieagresji". Robią z siebie pośmiewisko.
Są jedynymi osobami, które to chrzanienie traktują poważnie.
Może wszystkie te "ściemy", wciskanie kitu na prawo
i lewo jest strategią obliczoną na samodzielne rządzenie po
przedterminowych wyborach? Mogłyby one skończyć się jedną
dobrą rzeczą: bezapelacyjnym zwycięstwem PiS-u i mocnymi samodzielnymi
rządami. Mięlibyśmy coś takiego bodaj pierwszy raz w historii.
Wreszcie wszyscy zobaczyliby jak wygląda naprawianie Polski
bez oglądania się na kogokolwiek. Niestety jest pewien feler.
Według wyników sondażu PGB (za "Gazetą Wyborczą"
z 19 stycznia) na PiS chce teraz głosować smętne 28% Polaków,
na PO 26%. Widać więc, że przedterminowe wybory nie zmieniłyby
niczego. Ciekawostką jest trzecie miejsce. Z wynikiem 14%
zdobyło je SLD wespół z SdPl. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci
korzysta. W IV RP czerwona hydra podnosi łeb. Niestety - dzięki
braciom Kaczyńskim.
|