Wszystkich
globtroterów, którzy wybierali się do Chile, poraziła wiadomość
o gigantycznym pożarze szalejącym od połowy lutego w parku
narodowym Torres del Paine. Ten przepiękny, jeden z najczęściej
odwiedzanych przez europejskich turystów Parków Narodowych
w Ameryce Łacińskiej został zamknięty.
Chiljska straż pożarna i armia nie może sobie poradzić z
ugaszeniem pożaru. Ogień został zaprószony przez czeskiego
turystę i strawił już 10 tys. hektarów parku. Walka z nim
jest tym trudniejsza, że tegoroczne lato w Chile jest wyjątkowo
suche i w regionie wieją bardzo silne wiatry.
Piękno zaklęte w kamieniu
Park narodowy Torres del Paine leży na południowym krańcu
Chile, w Andach Patagonii. Jest niemały, zajmuje obszar o
powierzchni 1814 km2. W granicach parku znajduje się południowo-wschodni
kraniec największego w Ameryce Południowej pola lodowego Hielo
Sur. To właśnie ten lodowiec wyrzeźbił w granitowym masywie
niepowtarzalne i niesamowite kształty.
Jak tam dotrzeć? Ze stolicy, Santiago de Chile latają codzienne
samoloty do Punta Arenas. Potem już tylko 350 km drogi autobusem.
Można też jechać z południa, z Puerto Natales. Ta droga jest
krótsza, to zaledwie 120 km.
Nie uwierzycie, ale najlepsza pora na zwiedzanie Torres del
Paine jest właśnie teraz. Lato na półkuli południowej trwa
od listopada do marca. W kwietniu i maju wycieczek w tamte
strony nie polecam. Zresztą tak naprawdę z pogodą bywa tam
różnie, jest zmienna i kapryśna.
W opinii wielu turystów, zwłaszcza tych, którzy na niejeden
szczyt już się wspięli, Torres del Paine to najpiękniejsze
góry na świecie. Faktycznie, mało który masyw może się z nimi
równać. To zasługa głównie niebotycznych (choć nie najwyższych
w Andach) - szczytów Cuernos del Paine, zwanych przez niektórych
"rogami świata" (cuernos to po hiszpańsku właśnie
rogi). Patrząc na nie człowiek nie ma wątpliwości, że Bóg
jest artystą. Niech się schowają gotyckie katedry, renesansowe
pałace, a budowniczowie współczesnych drapaczy chmur niech
spuszczą wzrok ze wstydu. Żadna z budowli wzniesionych ręką
człowieka nie wydarła z mojej piersi takiego westchnienia
zachwytu, jak te oszałamiające wieżyce!
Skarby natury
Na wycieczki piesze najlepiej wybierać się ze schronisk i
hoteli, w których można sobie zarezerwować noclegi. Polecam
wyjście jeszcze przed wschodem słońca. Można wtedy być świadkiem
niesamowitego przedstawienia. Świt barwi skalne wieże, a gama
kolorów zmienia się co chwilę. To niemal mistyczne przeżycie.
Torres del Paine to nie tylko surowe kamienie. Pomiędzy szczytami
kryją się liczne jeziora. Ciekawostką jest fakt, że niektóre
z nich mają słoną wodę. Dzięki prawnej ochronie parku narodowego
żyje tu mnóstwo zwierzyny. Nie jest rzadkością widok nie tylko
łabędzie, gęsi, czy kaczek, ale również czapli i flamingów
chilijskich. Spośród innych zwierząt warto przypatrzeć się
słynnym kondorom, potężnym ptakom żywiącym się głównie padliną.
No i nie zdziwcie się, jeśli zobaczycie strusie. W Chile żyje
bowiem patagońska odmiana tego ptaka - nandu. Są i dzikie
gwanako, przypominające krzyżówkę wielbłąda z lamą. Zimą natomiast
grasują w górach pumy.
Nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa walka z pożarem w lasach
Torres del Paine. Kierujący akcją twierdzą, że prawdopodobnie
jeszcze kilka tygodni. Jedyną dobrą wiadomością jest to, że
zdaniem szefów parku, zamieszkujące go rzadkie gatunki zwierząt
zdołały uciec przed żywiołem. Pewne jest za to, że od następnego
sezonu strażnicy Torres del Paine będą uważniej przyglądać
się poczynaniom turystów. Zwłaszcza tym z Europy.
|