Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



IN VITRO czyli CZY RZĄD MUSI?

Marek Olżyński



 


Dysputa pomiędzy Kościołem a rządem w sprawie refundowania zabiegów in vitro ma zapewne odwrócić uwagę od bezradności gabinetu Donalda Tuska. Zawsze, kiedy trzeba było społeczeństwu zamieszać w głowie, wywlekano na wierzch sprawy aborcji lub innych tematów zastępczych.

I tym razem jest podobnie. Z wywiadu udzielonego "Przekrojowi" przez szefa gabinetu premiera, Sławomira Nowaka, wynika, że minister zdrowia, Ewa Kopacz, tym refundowaniem się wkopała. Ale to jej zmartwienie i zmartwienie PO. Tu i ówdzie już się przebąkuje, że Kopacz za długo się nie utrzyma. Przyznam, że wcale mnie to nie dziwi.
Ten sam Sławomir Nowak stara się udowodnić, że obowiązkiem rządu jest dbać o to, aby społeczeństwo się rozrastało a nie kurczyło. Konieczność pomocy uważa za obowiązek, ale w tym przeszkadza rządowi Kościół (!?).
W tej przejmującej trosce jakoś nie mogę dopatrzeć się czystych intencji pomocy społeczeństwu. Przypomnę tylko przerażające dane statystyczne. Troje na czworo dzieci w wieku szkolnym jest niedożywione. Z badań budżetów domowych przeprowadzonych przez GUS wynika, że obecnie dzieci do lat 14 stanowią jedną trzecią zbiorowości żyjącej w skrajnym ubóstwie, czyli poniżej minimum egzystencji. Prawie połowa tej zbiorowości to osoby do 19. roku życia. Bieda dzieci to wielowymiarowe upośledzenie: niedożywienie, podatność na choroby, trudne warunki nauki, wcześnie podejmowana praca zarobkowa (często kosztem nauki), ograniczone kontakty rówieśnicze, różnego rodzaju wyrzeczenia, także upokorzenia, w sumie - brak prawdziwego dzieciństwa. To bardzo trudny start do dorosłego życia.
Bieda dzieci jest szczególnie ważnym problemem społecznym, gdyż odnosi się zarówno do teraźniejszości, jak i do przyszłości społeczeństwa. Kryje się w niej niebezpieczeństwo utrwalenia się niedostatku czy nędzy i związanych z tym negatywnych zjawisk.
Jedną z charakterystycznych cech ubóstwa w Polsce jest jej koncentracja w pewnych regionach i w pewnych miejscach na mapie społecznej. Na szczególną uwagę polityki społecznej i działań pomocowych zasługuje bieda wsi związana z likwidacją rolnictwa państwowego. Szczególnie dramatycznym zjawiskiem, o trudnych do przewidzenia konsekwencjach, jest tam wieloletnie, przedłużające się bezrobocie. Mówi się nawet o "bezrobociu dziedziczonym" w ramach rodziny, o "bezrobociu rodzinnym", a w konsekwencji o biedzie na tyle utrwalonej, że przekazywanej następnemu pokoleniu. Młodzież i dzieci z tych środowisk potrzebują pomocy, by uniknąć tego rodzaju dziedziczenia.
Tutaj troski rządu jakoś nie widać. Nie ma nawet najmniejszego zainteresowania tym problemem. O biedzie mówi się w kontekście emigracji zarobkowej. Przypomnę tylko, że za pracą zmuszeni byli wyjechać Polacy, którym śmierć zaczęła zaglądać w oczy. Oczywistym jest, że to spuścizna po rządach AWS i SLD, efekt rabunkowej gospodarki opartej na pseudo prywatyzacji. Zatem po co ten cały cyrk, ten zgiełk, to zamieszanie? Czy wojna na linii rząd-Kościół ma coś udowodnić? Być może Pan Bóg tak chciał, że jednych obdarza potomstwem w nadmiarze, a innym (ok. 20 % małżeństw) skąpi.
Ciekawe jaki będzie następny temat zastępczy, kiedy krytyka rządu osiągnie niepokojący poziom.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone