Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



SPACERKIEM PO PRADZE

Paweł Oses




Praga jest miastem, w którym wszystkie atrakcje skierowane są do dość określonego odbiorcy. Jest nim Niemiec (Amerykanin, Japończyk), w zdecydowanie średnim wieku. W mentalności takiego "konsumenta" Praga jest jedynie byłą stolicą komunistycznej Czechosłowacji, miasta, w którym przebywał Mozart, no i może jeszcze miejscem, które słynie z piwa. 90 procent "przemysłu" turystycznego żeruje na takim stereotypie. Dlatego, gdy wchodzi się do zabytkowych dzielnic pierwsza rzecz, jaka przykuwa wzrok, to wprost niezliczona liczba sklepów i kramów z pamiątkami po Związku Radzieckim lub kuflami do piwa. Wystarczyło wejść do dwóch takich sklepików, żeby wiedzieć, co jest w pozostałych dwustu. Jakim cudem one wszystkie się utrzymują, skoro w każdym jest dokładnie to samo - to pozostało dla mnie zagadką.
Druga rzecz - to i niebywała wprost liczba reklam wszelkiego rodzaju koncertów. Wszystko to razem wzięte jest obrzydliwie lukrowane, pstrokate - i niestety bardzo krzykliwe. Nie sposób oderwać oczu od tych wszystkich gadżetów. Tymczasem można przegapić to, co naprawdę ciekawe. Trudno mi powiedzieć, ile "smaczków" straciłem, ulegając pokusie delektowania się nachalną tandetą.

Zwiedzanie Pragi zaczyna się obowiązkowo od Staromestskego namesti. Tak było i w moim przypadku - tym bardziej, że mieszkałem 100 metrów od starówki i podczas mojego kilkudniowego pobytu w Pradze każdego dnia przechodziłem przez to miejsce. Niektóre rzeczy odkryłem "w ostatniej chwilę" - jak to na przykład, że w jednej z kamieniczek przez dwa lata mieszkał Albert Einstein.
Najbardziej widowiskową atrakcją jest oczywiście Orloj - czyli zegar na Ratuszu Staromiejskim. Ma mnóstwo figurek, które o pełnej godzinie ruszają się, tworząc krótkie "przedstawienie". Maszerują apostołowie, szkielet symbolizujący śmierć pociąga za sznur od dzwonka, obok niego dwie inne postacie - Próżność i Lichwa kręcą głowami z niedowierzaniem. Na koniec pieje kogut. Widziałem to kilka razy - zawsze pośród gęstego tłumu, który na koniec za każdym razem bił brawo z zachwytu.

Warto odwiedzić wieżę ratuszową. Zresztą Praga ma kilka udostępnionych turystom wież, położonych w różnych punktach miasta.
Na Staromestskim namesti jest też pomnik Jana Husa. Moim zdaniem to dość pokraczny monument, który nie przydaje temu miejscu jakiegoś szczególnego blasku. Jednym z najważniejszych zabytków na Rynku Starego Miasta jest kościół Tyński. Na jego wieże zerkałem z okna mojego pokoju. To jeden z najbardziej charakterystycznych zabytków Pragi. Cóż z tego, skoro nie można go odwiedzać? Kościół jest wciąż zamknięty, a wejść można tylko po kupnie biletu na koncert. Przeklinałem nie jeden raz te cholerne koncerty. Znaleźli sobie sale koncertowe!
Kościół Tyński udało mi się jednak w końcu zobaczyć. Po prostu poszedłem w niedzielę na Mszę Świętą. Tu spotkało mnie ogromne zaskoczenie. Czesi to jedno z najbardziej zateizowanych społeczeństw. Tymczasem oprawa liturgiczna z udziałem fenomenalnego chóru (zapomniałem jakiego) należała do najpiękniejszych jakie widziałem w życiu.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone