Czasem
tak bywa, że idziesz deszczową, praską ulicą - błysk! - i
nic już nie jest takie jak dawniej. Stajesz się oświeconą
myślą wśród ciemnych, praskich latarni. Masz może cały metr
siedemdziesiąt wzrostu, a spoglądasz swobodnie z lotu ptaka
na rozrzuconych losowo mieszkańców praskich kamienic. I już
wiesz. Jesteś wybrańcem.
Ktoś w dalekim wszechświecie zarządził, że będziesz ukazywał
ludziom inną rzeczywistość. Powstającą z myśli, nie materii.
Gdzie wszystko ma jakiś cel i czemuś służy. Gdzie cały sens
egzystencjalny sprowadza się do trwania od podstaw aż po kres,
i na jedną nutę. Taka prywatno-państwowa Praska Fabryka Snów
Niematerialnych.
Nie ukrywajmy już, tekst ten dotyczy Mnie (co przez szacunek
ujmę dużą literą. W moim świecie nie ma hipokryzji stawiania
adresata przekazu pisemnego na piedestale, podczas gdy świadomość
autora tworzy co dzień egocentryczne obrazy siebie jako Pępka
Świata). Dawno temu jeden krótki błysk objaśnił Mi, niespełnionej
w poczuciu spełnienia, że powinnam Pisać (również przez szacunek
z dużej litery, bowiem Pisanie jest rzeczą świętą). Więc oto
jestem.
Jako filozoficzny psycholog amator, z zawodu wizjoner, poczułam
się w pełni obowiązku poinformować o swojej misji społeczeństwo.
Jako przedstawiciel młodego jeszcze (przez jakiś czas) pokolenia,
poczułam młodzieńczą chęć okazania buntu wobec realiów. A
dodatkowo, jako mieszkaniec Pragi - Południe poczułam patriotyczno-lojalnościowy
obowiązek przeprowadzenia w pierwszej kolejności "lokalnych
oświeceń masowych". Wszakże wiara i wzniosłe ideały są
drogą na szczyt, a prasa nasza powszednia propagatorem młodych
i obiecująco twórczych (nie ukrywam) umysłów.
Taaak. Praga jako dzielnica niedoszłych pisarzy o błędnym
wzroku, nieformalnych zgrupowań "pod chmurką" bohemy
artystycznej, która przez denka brązowych butelek łypie odważnie
i z pogardą na tych, co tak nie mogą, bo ugrzęźli w zgubnej
czasoprzestrzeni praw i obowiązków. Majestatycznych brukowych
myślicieli z rozwianym włosem, którzy za drobny datek na przyziemne
potrzeby egzystencjalne podzielą się z nami mądrością wynikającą
z codziennej kilkugodzinnej medytacji nad sensem istnienia.
Wreszcie licznie powstające Młodzieżowe Niezależne Grupy Artystyczne,
których wzniosłym, heroicznym celem są liczne happeningi,
urządzane w ścisłej współpracy z Komendą Stołecznej Policji
Dzielnicy Praga - Południe (szczególne podziękowania), mające
za wcale niełatwe zadanie dostarczanie rozrywki i zastrzyku
adrenaliny szarej, spracowanej masie.
I prawda jest taka, że ten piękny, praski krajobraz ujrzeć
i docenić jesteśmy w stanie tylko My, mieszkańcy. A któż ma
kształtować w nas tę wrażliwość odbioru, jak nie prasa nasza
powszednia? Czy ujrzymy na nowo świat oczami spracowanych
redaktorów z trzema fakultetami, harujących na akord za wielkim
monitorem komputera? Oczywista odpowiedź brzmi - NIE!
Mój, wcale nie idealistyczny projektor rzeczywistości, wyświetla
swobodnie tłumy duszyczek artystycznych Pragi, napływających
niczym wzburzone morze pod redakcję szacownej "Sprawy"
i skandujących donośnie, aż po wieżyczki praskich kościołów,
"Dać jej szansę, dać jej szansę"! Bo czasem tak
bywa, że idziesz deszczową ulicą i nagle wiesz, że musisz
stworzyć świat od nowa. Poprzez swoją Pasję, poprzez swoją
Miłość.
Moją miłością jest Pisanie. Pisanie dla ludzi. Felietonów.
Pozwolicie?
|