Koncepcje,
programy, a raczej ich brak. Sięganie do głębokich rezerw
i potężna agitacja. Grzebanie w śmietnikach historii oraz
odwoływanie się do uczuć. Gra znaczonymi kartami. Analizy,
przytaczanie cytatów, stosowanie porównań, itd. Największy
nacisk jest kładziony na szukanie haków. Zdaje się, że ma
być to number one.
Oczywiście mowa tu o wyborach prezydenckich, o ich drugiej
turze. Bacznie przyglądam się tej krzątaninie. Jednak ani
na chwilę nie zapominam słów starego chińskiego powiedzenia:
pamiętaj, to co widzisz i słyszysz jest tylko iluzją, prawdziwa
magia dzieje się poza twoją percepcją. Nie muszę raczej nikogo
przekonywać, że to wydarzenie, którego jesteśmy świadkami,
przypomina sztukę iluzji. O jej poziomie przy innej okazji.
Obecnie toczy się wojna na słowa.
Sympatyków PiS-u zaskoczyła sprawa Kurskiego, który wyskoczył
niczym Filip z konopii z rewelacjami o Wehrmachcie, którymi
został podpuszczony. Przez kogo i po co? Na zadawanie takich
pytań nie ma czasu. Jest front, na którym walka trwa naprawdę.
Nie ma czasu na umizgi i delikatność. Nie ma czasu na sentymenty
i nie ma miejsca na obrażanie się. Kto tego nie rozumie ten
kiep i tyle...
W rywalizacji o władzę używa się wszelkich dostępnych środków,
co nie jeden raz pokazały nam lepiej wykształcone demokracje.
Nie raz byliśmy świadkami emocjonujących pojedynków o prawdziwą
władzę, w których naprawdę walczono stylem Gołoty i nikt nie
latał po sądach. Rola sądu ograniczała się jedynie do wydania
werdyktu iloma głosami wygrał nowy prezydent.
Skoro trwa wyścig o prawdziwą prezydenturę, to niech będzie
to prawdziwa walka, a nie jakieś qui pro quo... Chcesz władzy?
Pokaż jak po nią sięgasz. Czy deklarowana dziś stanowczość
da nam - prostemu ludowi z mandatami w dłoniach - gwarancję,
że tak samo będziesz stanowczy w polityce zagranicznej? Jeśli
tak, to po co udawanie i grymaszenie? Po co zadzieranie nosa,
kiedy potrzebna jest rzeczowość i wysoka kultura osobista,
a i prawdziwa sztuka dyplomacji? Twardym i hardym bywa się
na co dzień, a nie tylko od święta. Polityka to nie piaskownica,
choć w naszych realiach politycznych często ją przypomina.
Czy za moralne można uznać rozpaczanie nad faktem, że Jasiowi
ktoś zabrał lizaka, jeśli wcześniej ten sam Jaś zabrał lizaka
komuś innemu i zostało to przemilczanie? Nie, bynajmniej to
nie wypada.
"Polska solidarna" w odniesieniu do sloganu, który
głosi Tusk, to Polska głębokich podziałów społecznych, to
przede wszystkim Polska wedlug Wałęsy i Michnika. Bohaterskie
wyczyny Tuska, to nic innego jak chytre przeczekanie nawałnicy
i wejście na barykadę ze sztandarem wolności, kiedy już wiadomo
było, że sprawa jest wygrana. Takich i podobnych bohaterów
z czasów wojny i późniejszych zrywów robotniczych jest wielu.
W przeważającej większości ich bohaterstwo polegało na ukrywaniu
się w piwnicach (stąd ich skojarzenie o podziemiu), gdzie
starali się przeczekać trudne i ciężkie czasy. Potem ci "bohaterowie"
bez mrugnięcia okiem przyjmowali nienależne im przywileje.
Jakimże bohaterstwem wysławił się Tusk, działając w strukturach
zawiązanych przez "firmę" Studenckie Spółdzielnie
Pracy? Czymże narażał się, zapisując się do Niezależnego Zrzeszenia
Studentów za czasów istnienia Solidarności?
Bacznie przyglądałem się ludziom, którzy założyli kolejną,
tym razem liberalną partię. Przyglądałem się im z uwagą od
samego momentu jej powstania, czyli skupienia się wokół "trzech
tenorów" ludzi co najmniej dziwnych - tak pod względem
poglądów, jak i życiorysów.
Dziś wiadomo, że chętka na prezydenturę dla jednych (PO) jest
walką o zachowanie obecnych układów, czyli tak naprawdę jest
to wyrachowane POzoranctwo (stąd przekorny tytuł), dla drugich
(PiS) jest szansą (być może ostatnią) na przecięcie obecnych,
sięgających zaszłości, układów. To właśnie ten strach przed
nadchodzącymi zmianami powoduje, iż komuch bije w dzwon...
Przyznam szczerze, że mnie interesuje ostre starcie i takiego
zapewne oczekuje naród, który ma już dość flegmatycznych,
anemicznych pozorantów i pięknisiów. Kondycji i wytrwałości
oraz techniki w boju - tego oczekujemy od kandydatów. Kaczyński
posiada te cechy. Tusk swoim zachowaniem przypomina mi bardziej
Jasia, tego z piaskownicy.
|