Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



NAJDZIWNIEJSZE PAŃSTWO EUROPY

Agata Kozłowska




Po co jeździ się do Andory? Zimą - na narty. Od grudnia do kwietnia są tu doskonałe warunki narciarskie. Jest to jeden z najtańszych regionów w Pirenejach, chociaż przeznaczony głównie dla początkujących i średnio zaawansowanych narciarzy. W pozostałych porach roku do Andory przyjeżdża się dla krajobrazów i przyrody.

To mini-państewko rozrzucone jest w dolinach otoczonych wysokimi szczytami, sięgającymi prawie 3000 m n.p.m. Górskimi graniami i przełęczami biegną przepiękne szlaki piesze, a przez teren Andory przebiega transpirenejski szlak turystyczny prowadzący od Atlantyku do Morza Śródziemnego.

Bezcłowy raj

Andora to jedno z najmniejszych, a zarazem chyba najdziwniejsze państwo Europy - jego pełnoprawni obywatele stanowią tylko 1/3 społeczeństwa, a na przyznanie obywatelstwa czeka się tu około 25 lat. Andora nie należy do Unii Europejskiej i jako jedyne europejskie państwo stanowi w całości strefę wolnocłową. Nie obowiązują tu żadne restrykcje podatkowe, no po prostu raj! Dwa największe miasta bardziej niż górskie kurorty przypominają wielkie, rozciągnięte centra handlowe. Dość wspomnieć, że z 20 tysięcy rdzennych mieszkańców Andory prawie każdy ma swój sklep. Nie ma co kryć - właśnie handlem kraj stoi. Wiele produktów jest niemal o połowę tańszych niż we Francji i Hiszpanii. Co roku przejeżdża tędy 10 milionów turystów, wydając miliony dolarów na tani sprzęt sportowy, elektroniczny, ubrania, alkohole i papierosy. I to jest w zasadzie właściwa odpowiedź na pytanie, po co jeździ się do Andory. Nie będę ukrywać, że i ja dałam się skusić - kupiłam sobie nowy aparat fotograficzny.
Położenie Andory i wspomniana strefa wolnocłowa sprawiają, że to pirenejskie księstwo zazwyczaj bywa tylko przystankiem w podróży do Hiszpanii i Portugalii. Warto zatrzymać się tam przynajmniej na parę dni, niekoniecznie dla atrakcyjnych zakupów. Tym bardziej, że nie warto z nimi przesadzać, bo hiszpańscy celnicy dość skrupulatnie kontrolują ilość wwożonych towarów. Moim znajomym zdarzyło się, że niemal rozebrali na śrubki ich samochód.

Góry i doliny

Co więc jest atrakcyjnego w Andorze? Nie zabytki, bo choć kraj ma niemal 800-letnią historię, to nie ma tu szczególnie zachwycających pomników architektury (może tylko Casa de la Val, pałac-ratusz z XVI wieku, obecnie siedziba rządu i parlamentu w stolicy, Andorra la Vella). Rozciągające się wokół Pireneje to góry o wielkiej urodzie i szczególnym charakterze. Ich zbocza są strome i urwiste, ale wysoko leżą płaskowyże, a łańcuchy górskie przecinają rozległe doliny. Dla turystów największe znaczenie mają dwie z nich. Valira del Orient, długości 30 km, prowadzi z Francji do stolicy, zaś 9-kilometrowa Valira del Nord wiedzie od stolicy do La Cortinda (polecam zwłaszcza wąwóz św. Antoniego).
Z górami Andory zmagałam się przez ponad tydzień. Udało mi się "zaliczyć" najwyższy szczyt księstwa - Coma Pedrosa (2946 m n.p.nm.) i jeszcze kilka innych "wysokościowców". Na noc zatrzymywałam się w dziwacznych z wyglądu schroniskach, bardziej przypominających bunkry. W środku też surowy wystrój, metalowe łóżka i stoły, no i oczywiście żadnej obsługi. Taka jest specyfika pirenejskich schronisk. Nocujesz za darmo, ale jesteś zobowiązany do pozostawienia miejsca w czystości i porządku. Jeśli zużyjesz zapas drewna do kominka - przed odejściem musisz nazbierać nowy. Jeśli wypalisz "do zera" świecę, zostawiasz własną. A śmieci pakujesz do specjalnych koszy, które raz na jakiś czas zabiera stąd helikopter.

Mekka kolarzy

Wśród gór wiją się serpentynami drogi. Wspinają się nierzadko na wysokość nawet 2000 m. Jak przejmujące są z nich widoki, możecie sobie wyobrazić.
Najczęstszym widokiem na tych drogach są mniej lub bardziej liczne grupki kolarzy górskich. To dla nich prawdziwy raj. Chyba najwięcej przejeżdża ich przez wysoko położoną przełęcz Envalira. Tam, gdzie nie jeżdżą już samochody (skręcają do tunelu prowadzącego do granicy z Francją), powietrze jest czyste i chłodne, niebo na wyciągnięcie ręki, a wokół wysokie szczyty. Nic dziwnego, że ciągną tu zarówno miłośnicy dwukołowych wędrówek górskich, jak i sportowcy trenujący górskie podjazdy.
Wielu z nich wybiera inny wariant. Z drugiego największego miasta Andory - La Massany, jadą zdobywać szczyt Port de Rat. Przez miasteczko Ordino z bajkowymi domami z łupanego kamienia, przez punkty widokowe, drogami o niezliczonych zakrętach docierają wreszcie w wysokie góry.
Rowerzyści mijali mnie w czasie moich wycieczek nie raz. Nie docierali tylko tam, gdzie szlaki piesze były już zbyt trudne. Ich strata, bo widziałam tam rzeczy przecudne. Nie tylko krajobrazy. Któregoś dnia na ścieżce niespodziewanie ujrzałam stado koni. Dzikich? Nie mam pojęcia, w każdym razie pozwoliły do siebie podejść, a nawet pogłaskać. I ten obraz jakoś najbardziej zapadł mi w pamięć i najczęściej wraca, kiedy wspominam Andorę, najdziwniejsze państwo Europy.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone