WIATR Z PÓŁNOCY

Bardzo trudno jest napisać pochlebną recenzję. Dużo łatwiej skrytykować zły film. A "Czekolada" Lasse Halstroma to film dobry. Nawet bardzo dobry. Opowiada nie tylko o tym, jak przybysz znikąd zmącił odwieczny spokój małego miasteczka. To nie tylko historia o leczeniu ciał i dusz magicznym napojem - gorącą czekoladą. To także opowieść o tym, że nawet wędrowcy, których niesie północny wiatr, najbardziej niespokojne duchy, znajdą w końcu miejsce, w którym już zapuszczą korzenie.

Obsada jest tu znakomita. Juliette Binoche - kwitnąca i rumiana - tryska humorem i energią. Judi Dench zyskała od razu moją sympatię, mimo że grana przez nią postać jest grubiańska i mrukliwa. Lena Olin jest po prostu przepiękna! (zwłaszcza kiedy się uśmiecha.) A Johnny Depp? Gra niby od niechcenia, właściwie tylko JEST. Ale to jego BYCIE jest sztuką samą w sobie.

"Czekolada" to film sympatyczny - to chyba najlepsze określenie. Polecam szczególnie tym, których budzi w nocy zew wiatru z północy. I jeśli miałbym do czegoś się przyczepić, to wolę kiedy Juliette Binoche mówi po francusku. W końcu rzecz dzieje się we Francji.

Lucjan Bilski
fot. Vision

 

GIGANTYCZNE NIEPOROZUMIENIE

Nie mam litości dla chały. A "Mumia" to chała, jakich mało. W głowie mi się nie mieści, jakim cudem taki gniot mógł zarobić ponad 400 milionów dolarów... Czyżby wśród widzów na całym świecie było aż tylu kretynów? Producenci tego "dzieła" nie grzeszą samokrytycyzmem, ale kochają kasę. Szybciutko nakręcili drugą część - "Mumia powraca". Wraz z mumią wraca do naszych kin głupota i beznadzieja.

Nawet nie będę się siliła na streszczanie fabuły. Takich bzdur nie wymyślono od czasu "Rodziny Addamsów". Jedyną rzeczą godną uwagi są tu efekty specjalne. Ale oczywiście reżyser nie znał umiaru i przedobrzył. Szkoda było patrzeć, jak w tym kolorowym cyrku więdnie talent Johna Hannah. Co on robi w takiej szmirze? To samo dotyczy kilkorga innych aktorów.

Film "Mumia powraca" to gigantyczne nieporozumienie. Miałam wrażenie, jakbym patrzyła na jakąś grę komputerową. Sceneria z Duke Nukem i potwory rodem z Doom'a. Trzeba było mnie uprzedzić - zabrałabym do kina joystick.

Kinga Malec
fot. UIP

 

RUCHOME OBRAZKI

Kino to sztuka obrazkowa. W filmach chodzi w zasadzie tylko o to, żeby oddziaływać na zmysł wzroku. Filmy, w których można się przyglądać jedynie gadającym głowom nadają się raczej do teatru. Wiem wiem... "Dwunastu gniewnych ludzi" to wspaniały film, ale bądźmy szczerzy - tamta historyjka o wiele lepiej nadaje się na scenę niż na ekran. Który film jest genialniejszy? Bardzo łatwo wymienić: na przykład "Piąty element", "Gladiator" albo "Matrix". Te filmy można było oglądać z rozdziawioną szeroko paszczą. Szansę na taki sam efekt miał film "Mumia powraca". Szansa kompletnie niewykorzystana.

Twórcy filmu zgodnie z regułami sztuki kombinowali z obrazkami ile wlazło. Czego tu nie ma?! Eksplozje, biegające trupy, bitwy, cuda na patyku. Wszystko jednak bez ładu i składu. Porażka tego filmu polega na tym, że fabuła służy jedynie prezentacji kolejnych trików. Nie ma żadnej akcji, żadnej intrygi, żadnej myśli, są TYLKO obrazki. Zaprzeczę teraz sam sobie, ale to jednak trochę za mało. Dodam, że wszystko jest "skrojone" z myślą o przeciętnym dwunastoletnim amerykańskim widzu. Jeśli macie dla siebie trochę szacunku, to dajcie sobie spokój z tym filmem. Zresztą zrobicie co chcecie. Ja ostrzegałem.

Plastuch
fot. UIP