Był sobie archeolog. Lubił ryzyko i przygody. Szukał ich
po całym świecie. Przystojny był, to i kobiet mu nie brakowało.
Miał dość upierdliwego ojca, a imię pożyczył od psa. Nigdy
nie rozstawał się z kapeluszem i cyrkowym biczem. Znacie?
No, to posłuchajcie.
Bohater popkultury ma ciężkie życie. Scenarzysta i reżyser
co rusz pakują go w jakieś tarapaty, każą się popisywać sprawnością
fizyczną i intelektualną, pchają w ramiona podejrzanych niewiast,
i nieustannie zżądają zbawiania świata. A kiedy ich film odniesie
sukces, szykują bohaterowi kolejne pasmo udręk. I kolejne,
i znowu następne. Aż do znudzenia.
No właśnie, przecież to wszystko może się nam kiedyś znudzić.
Nam, widzom. Ale takiej świadomości najwyraźniej brakuje elitom
Hollywoodu. Grubym rybom wirują w oczach złote monety. Trudno
zresztą tych facetów za to potępiać. Bogacenie się to nie
grzech. Gorzej, że opętani chęcią zysku biją pianę w nieskończoność.
To był wstęp, a teraz do rzeczy. Steven Spielberg będzie
kręcić czwartą część przygód Indiany Jonesa. Kiedy się o tym
dowiedziałem, jakoś wcale mnie to nie zdziwiło. Ostatecznie
"Star Treków" nakręcono więcej, "Gwiezdnych
wojen" też, o jakichś "Akademiach policyjnych"
nie wspominając. Zresztą dotychczasowe trzy części nie były
złe, wręcz przeciwnie. To modelowe przeboje. Tylko jak długo
można męczyć biednego archeologa duchami, nazistami i przyjacielem-fajtłapą?
Tym razem, na szczęście, akcję przeniesiono o 20-30 lat w
przód. Nie będzie więc hitlerowców, a Harrison Ford nie będzie
musiał udawać młodszego niż jest. O ile w ogóle zagra w tym
filmie. Jak donoszą agencje, nie zdecydował się jeszcze ostatecznie.
Jego koronnym argumentem "przeciwko" jest... słaby
scenariusz. Ale umówmy się - tej roli nie może zagrać nikt
inny. Po prostu NIE MOŻE. Uwaga! Podobno doktor Jones będzie
miał syna! Ciekawe z kim?
P.S. Nie łudźcie się - zdjęcia pochodzą z filmu "Indiana
Jones i ostatnia krucjata".
|